aaa4 |
|
|
|
Dołączył: 30 Maj 2017 |
Posty: 4 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
|
|
|
|
Prosilem te kobiete, zeby uwazala, bo sprawa stanie sie powazna, Danglard. Od miesiaca kregow jest coraz wiecej. Pojawiaja sie czesciej. W tym jest cos plugawego, czuje pan to?Danglard zamyslil sie na chwile. Powiedzial z wahaniem:
-Moze raczej niezdrowego... Ale przeciez to moze byc tylko przydlugi dowcip...
-Nie, Danglard, nie. Te kregi ociekaja okrucienstwem.
W tym czasie takze Karol Reyer wychodzil z biura. Mial dosc pracy dla niewidomych, weryfikacji tloczen i perforacji w tych odrazajacych, pisanych brajlem ksiaz-kach, macania miliardow malenkich dziurek, ktore przemawialy do opuszek jego palcow. Przede wszystkim mial dosc odgrywania oryginala, tych rozpaczliwych prob udowodnienia, ze jest inny, bo stracil wzrok w wyniku wypadku, nie chcial juz stac sie kims wyjatkowym, choc do niedawna wierzyl, ze to pomoze mu zapomniec. Na przyklad ta pelna ciepla kobieta, ktora zaczepila go w Cafe Saint-Jacques. Byla inteligentna, prawdopodobnie troche niezrownowazona, chociaz nie byl o tym przekonany, ale bardzo mila i pelna zycia, co do tego nie mial cienia watpliwosci. I co zrobil? Jak zwykle probowal grac oryginala. Wypowiadal niezwykle zdania, mowil rzeczy, ktorych inni nie mowia, a wszystko tylko po to, zeby pomyslala: facet jest wprawdzie niewidomy, ale i nieprzecietny.
I udalo sie. Kobieta przyjela jego reguly gry, probowala blyskawicznie |
|